Lord Stark Lord Stark
6456
BLOG

Waldemar Łysiak oszalał?

Lord Stark Lord Stark Polityka Obserwuj notkę 43

Z ogromnym niesmakiem przyszło mi przeczytać firmowany na okładce, porządnego skądinąd, tygodnika „Do Rzeczy” „pamflet na endecję” Waldemara Łysiaka. Tenże pamflet, opatrzony w środku tytułem „Myśli nowoczesnego antyendeka”, będący tytularną parafrazą książki Ziemkiewicza, będącej z kolei tytularną parafrazą książki Dmowskiego, to nie jest nawet stek bzdur. Bo Łysiak być może ma w kilku punktach rację, co muszę mu przyznać. Ale ilość jadu sączonego pod adresem Narodowej Demokracji, tak bardzo dla Polski zasłużonej, jest tak ogromna i mniej więcej tak uzasadniona, jak i ta w wykonaniu Stefana Niesiołowskiego w stosunku do PiS i Kaczyńskiego.

 

Nie piszę tego, by polemizować z samym Łysiakiem. Do pięt mu nie dorastam, jak wielu, i nie stwierdzam tego wcale w jakiś opatrzony ironią sposób. Dorobek tego, rzekłbym, księcia polskiej literatury, jest ogromny, a jego wiedza większa, niż jakichś 99% ludzi stąpających po tej ziemi piastowsko-jagiellońskiej. Łysiak onieśmiela już przez samo czytanie jego felietonów, ostatnio trochę gorszych, ale na pewno cały czas emanujących erudycją na najwyższym poziomie.

Piszę dlatego, by choć w minimalnym stopniu dać odpór tym wszystkim niegodziwościom i niedomówieniom, którymi utkał swój tekst Waldemar Łysiak. Bardziej robię to, by uspokoić sumienie, że nie przeszedłem biernie obok tej sprawy, niż, by zmienić myślenie tych, którzy go przeczytali i dali się Łysiakowi urobić. Wszak zasięg, dzięki Internetowi, mam teoretycznie większy od zasięgu papierowego tygodnika, ale w porównaniu z autorem „Pamfletu…” poczytność mizerna, a sława wręcz zerowa.

Przechodząc zatem, nomen omen, DO RZECZY. Wzorem tego nieszczęsnego artykułu, również przytaczam grzechy główne. Tylko nie narodowców, lecz Łysiaka.

 

1. Porównania pasujące, niczym wół do karety.

Łysiak, jak sam wskazał we wstępie swego pamfletu, zainspirował się reaktywacją endecji na naszej scenie politycznej. W domyśle chodzi oczywiście o nowopowstały Ruch Narodowy. I w tym tkwi problem całego artykułu. Gdyby był to bluzg odnoszący się tylko do historycznej endecji, której autor nie lubi z racji swojej symbolicznej przynależności do piłsudczyków – w porządku. Krytyka historycznego ruchu i jego dokonań w pierwszej połowie wieku XX z punktu widzenia „czciciela drugiej strony”. Na tym koniec.

Niestety, punktem wyjścia dla historycznych rozważań, stał się wspomniany wyżej Ruch Narodowy. Dlaczego niestety? Bo Łysiak przyrównał ochoczo ów ruch do całościowego obrazu przedwojennej endecji. A nawet nie tyle endecji, ile faszyzujących bojówek ONR-owskich, które same od tradycyjnej endecji się odżegnywały. Dla autora nie ma różnicy. Owszem, RNR-Falanga, Piasecki, pałkarze itp. wywodzili się z endecji, ale na skutek słynnego podziału w narodowym obozie zaczęli się zwalczać i kłócić. Łysiak najpierw pisze zresztą o podziałach, dawnych i współczesnych, po czym przez cały tekst „wrzuca wszystkich do jednego wora”. Z kontekstu łatwo wywnioskować można – a rzuca się to w oczy od samego początku – że dla niego każdy przedwojenny endek to zło wcielone. Najpierw więc przypomina o podziałach (które przecież wynikały wprost z różnic ideologicznych, ekonomicznych, z podejścia do Żydów i demokracji etc.), ale gdy nie jest to już takie wygodne, zaczynać uogólniać swe zarzuty do całego endeckiego ruchu, robiąc ze wszystkich ekstremistów. A przecież jasne jest, że współczesny Ruch Narodowy nie odwołuje się do antysemickich bojówek napadających na sklepy żydowskie i nie identyfikuje się z komunistycznym kolaborantem Bolesławem Piaseckim (o zarzutach o prorosyjskość później). Wśród działaczy RN nie ma antysemickich wypowiedzi (chyba, że Łysiak traktuje już w ten sposób zwykłą krytykę Izraela), i nie ma żadnej fascynacji Rosją (o niedostrzeganiu zmian w stosunku do tego kraju przez Łysiaka, również trochę później). Dla autora nie ma jednak żadnej różnicy. Każdy endek to klon Jędrzeja Giertycha.

 

2. Nienarodowcy zwani narodowcami.

To już absurd zupełny. Przez całe siedem stron Łysiak obśmiewa i ruga współczesnych narodowców, za przykład endeckiej głupoty wskazując…. Prof. Adama Wielomskiego z „Najwyższego Czasu”. W ogóle środowisko tego tygodnika – nie wiedzieć czemu - jest dla pisarza pępkiem odradzającej się endecji w Polsce. Łysiak chętnie przytacza wypowiedzi Wielomskiego, istotnie idiotyczne, jak choćby ta: zawsze uważałem, że podpisanie lojalki w PRL nie jest absolutnie niczym hańbiącym, czy też bez wątpienia stanąłbym przeciwko podchorążym atakującym Belweder, a po stronie prawowitego polskiego króla, którym był wtenczas car Mikołaj.  Ale równocześnie nie zauważa, że ten sam Wielomski krytykuje bezustannie Ruch Narodowy, ten sam który stoi za reaktywowaniem endecji na priwiślańskiej scenie politycznej. „Najwyższy Czas” to przede wszystkim organ konserwatywnych liberałów, i to tych bardziej upośledzonych, spod znaku Janusza Korwin-Mikkego, który też jest dla autora przedstawicielem endecji. Tym środowiskiem zajmować w ogóle się nie powinniśmy w całej tej sprawie, ani ja, ani tym bardziej Waldemar Łysiak. Ich wypowiedzi nie są w ogóle tożsame z tym co głosi Ruch Narodowy, są anachronizem pasującym do ostrych politycznych gierek endeków przedwojennych, a dzisiaj do nieszczęsnego NOP-u, organizacji nie biorącej udziału w budowaniu nowej endecji, stojącej na uboczu i ograniczającej się do organizacji blokad na paradach równości. A sama postać Korwina, jak słusznie Łysiak zauważa, została przez narodowców odrzucona, tym bardziej więc nie ma sensu przytaczać w kontekście endecji jego idiotycznych tez o bandycie Piłsudskim i rozstrzeliwaniu buntowszczyków. Takie hasła bliskie są dzisiaj co najwyżej jego ludziom z kanapowej Nowej Prawicy, ale pan Waldemar nie zauważa, że od czasów II RP minęło ponad 50 lat i przypisuje je w dalszym ciągu narodowcom.

                                             

3. Zarzuty o prorosyjskość

Powstawanie myśli narodowej i endeckiego nurtu związane było istotnie ze spoglądaniem ku Rosji, tak jak i pomysłem Piłsudskiego było kierowanie się ku Austrii i tworzenie zrębów państwowości w oparciu o zaborców zachodnich. Wynikało to z prostej przyczyny – Piłsudski pochodził z Kresów, panoszącej się tam Rosji więc nienawidził i szedł zawsze przeciw nim, podobnie jak Dmowski szedł przeciw Niemcom, mając pochodzenie bardziej „zachodnie”. Doświadczenie obydwu sprowadzało się do tego, że każdy wyobrażał sobie inne zabory jako coś lepszego, bowiem wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Można to przyrównać z pełną odpowiedzialnością do sposobu myślenia Polaków w trakcie II wojny światowej. Ileż było takich, którzy w trakcie, bądź tuż po kampanii wrześniowej, bądź jeszcze później, uciec chcieli na tą stronę Bugu po której ich nie było, z przeświadczeniem, że nie spotka ich to co tu gdzie są teraz? Ilu ludzi z nadzieją spoglądało na Niemców wkraczających na wschód, widząc wprawdzie okupanta, ale być może bardziej cywilizowanego? Tak też było z nurtami politycznymi początków XX wieku. Budowane były w nienawiści do bezpośredniego wroga, trudno więc dziwić się, że endecja była obozem prorosyjskim, a socjaliści Piłsudskiego wręcz przeciwnie. Zasługi obu koncepcji w budowaniu państwa są dla naszej niepodległości niepodważalne, ale Łysiak tego nie dostrzega. Tak jak Piłsudski-żołnierz widział wolność w walce zbrojnej, tak Dmowski-polityk, w zabiegach dyplomatycznych i działaniach umiarkowanych, stopniowych. Dla Łysiaka ówczesna prorosyjskość to jednak grzech śmiertelny, a krytyka powstańczej walki zbrojnej to wyraz zwierzęcej nienawiści do Marszałka. Nie brana pod uwagę jest kwestia, iż krytyka ta wynikać mogła – tak jak często wynika dziś – z faktu, że zrywy powstańcze były zrywami szaleńczymi, nie mogącymi się udać, narażającymi tylko naród polski na utraty patriotycznych elit w beznadziejnej walce. Choć nie można, a wręcz nie wolno, kwestionować niezwykłego bohaterstwa walczących i ogromnego pokrzepienia serc Polaków takimi działaniami, na powstania trzeba też spojrzeć trzeźwo – były nieprzygotowane, źle prowadzone i naraziły nas na wielkie straty. Taka krytyka według Łysiaka nie jest wynikiem realizmu politycznego i dążenia do ochrony swego narodu, lecz wyrazem poddaństwa wobec Rosji. Absurd.

Czy zatem dzisiejszy krytyk politycznego romantyzmu Piotr Zychowicz, walony w łeb z każdej strony, jest również obrzydliwym endekiem? Tak chyba wynika z Łysiakowych przeświadczeń, chociaż sam autor „Paktu Ribbentrop-Beck” do endeckości ma pewnie równie daleko.

Sprawa druga tejże prorosyjskości, to jej obecność w dzisiejszej endecji. Jest to absurd podwójny, potrójny, albo i poczwórny. Dzisiaj uwielbienia dla Rosji wśród narodowców nie ma, można nawet stwierdzić, że wręcz przeciwnie. Łysiak jednak cały czas sugeruje, że jest inaczej, znów przywołując profesora z „Najwyższego Czasu”, który ma się do Ruchu Narodowego, jak pięść do nosa. Jedyne, co narodowiec może dziś dobrego o Rosji powiedzieć, to sposób w jaki rozprawiają się oni z nachalną promocją homoseksualizmu. Jeśli to też według Łysiaka źle, to tym gorzej o nim świadczy. Nie sądzę jednak by stał się nagle obrońcą homolobby, które tak często krytykuje. Krytykuje zupełnie jak – o mój Boże! – narodowcy. Endecja Winnickiego, Bosaka, Kowalskiego jest jak najbardziej antyrosyjska, bo tak dyktuje polityczny realizm. Rosja to dziś dla nas ogromne zagrożenie i głos Macieja Giertycha o zbliżeniu z ZSRR, którego Łysiak przywołuje, nie jest głosem obecnej endecji. W ogóle nie jest głosem endecji, bo kto z endeków kolaborował z Sowietami, ten sam się z narodowego obozu wykreślił. Łysiak twierdzi, że endecja powojenna to Piasecki, PAX i narodowy komunizm Moczara. Ruch Narodowy twierdzi, że to żołnierze NSZ walczący najpierw z Niemcami, a później z Rosją i polskimi utrwalaczami władzy ludowej. To na przykład Tadeusz Łabędzki, przedwojenny prezes Młodzieży Wszechpolskiej, zabity na UB, jak wielu innych. W tekście Łysiaka tego nie ma. Tak jak i nie ma zrozumienia dla tego, że prorosyjskość narodowców wynikała z geopolitycznej sytuacji, nie z jakiegoś bezinteresownego uwielbienia. I przenosi to na grunt obecny, jakby nie rozumiejąc, że geopolityka i interesy międzynarodowe naturalnie się z czasem zmieniają.

 

4. Łysiak, redaktor Wyborczej

Pozostaje jeszcze kwestia wszelkich półprawd, gubienia się w swoich twierdzeniach i wrednych (naprawdę wrednych) insynuacji Waldemara Łysiaka, rodem z gazety Adama Michnika.

We fragmencie o mordzie na Narutowiczu Łysiak stwierdza, że Najwyższy Czas do dzisiaj bełkocze to samo [że Narutowicz został narzucony na prezydenta głosami obcych narodowości, tak też pisała w specjalnym oświadczeniu endecja – przyp. własny], wbrew faktom, bo decydujące znaczenie miała decyzja Witosa, by ludowcy nie poparli obszarnika Zamoyskiego, kandydata endeków. Sugeruje więc, że narodowcy w 1922 roku – i rzekomo endecki „NCzas” obecnie - pomijali rolę Witosa przy wyborze prezydenta i zrzucali wbrew faktom winę na mniejszości, ale sam, parę linijek dalej, cytuje ENDECKĄ „Gazetę Poranną”, która napisała wówczas Jak mógł Witos rzucić głosy polskie na żydowskiego kandydata?

Zarzuca Łysiak endekom, że ich ataki na Piłsudskiego i jego ludzi to stek bzdur, że narodowcy w ogóle chętnie posługują się wykrętami i że w różnych sprawach ich argumentacja zwyczajnie kuleje. Po prostu, miast faktów, lubią sobie pogdybać i pozmyślać. Tymczasem sam Łysiak kilkakrotnie sobie w tekście gdyba i różne rzeczy dopowiada. Przykład? Że Rafał Ziemkiewicz chciałby być neoDmowskim, ale dostaje kopniaki od wszystkich. Że przeciętny Polak na pewno, jako endeka, wskazałby Korwina-Mikke. Że karuzela neoendeckich kanap będzie wirować, a każdy paleoendek i każdy mający chcicę neoendecką (…) zostaną dotknięci (…) frustracją. I tak dalej. Puste i dziwaczne wrzutki.

Wreszcie kwestia, przy której, na wspomnienie o tekście Łysiaka, mam odruchy wymiotne. Autor sugeruje, że narodowcy wespół z „Wyborczą” – uwaga – szkalują pamięć o żołnierzach wyklętych!!! Gdzieś tam znów przewija się ten nieszczęsny Wielomski, a wraz z nim Seweryn Blumsztajn i Paweł Wroński, publicyści spod skrzydeł Michnika. Jak obrzydliwe jest to kłamstwo, pisać chyba nie muszę. Nie kto inny jak narodowcy organizują szereg marszów i akcji patriotycznych, nie kto inny jak oni, biorą udział w fetowaniu naszego wielkiego bohatera Witolda Pileckiego. Nie kto inny, jak narodowcy, kultywują pamięć o niepodległościowym podziemiu i wypowiadają się o nim z jak największym szacunkiem. Tutaj Łysiak zwyczajnie mija się z prawdą. Niedługo może jeszcze powie, że to piłsudczycy zagłuszali słusznie wykład Zygmunta Baumana, a podli narodowcy bronili go zawzięcie przed tą hordą. Miałoby to takie samo odzwierciedlenie w rzeczywistości, jak stwierdzenie o żołnierzach wyklętych. Nie ma również pan Waldemar żadnych oporów, by bezkrytycznie przytaczać wypowiedzi salonowych/czerwonych literatów, którymi zazwyczaj pogardzał, czego wyraz dawał w swoich publikacjach. Gdy jednak wypowiedzi Miłosza, Słonimskiego i spółki pasują mu pod ustaloną tezę, ludzie ci stają się już godnymi przypomnienia przeciwnikami narodowców, których nagle Łysiak przestaje piętnować i cytując ich, nie rzuca już ani słowa dezaprobaty.

 

5. Krytycyzm totalny endecji, bezkrytycyzm bezczelny sanacji

Nie dostrzega Łysiak w swym tekście ani jednej pozytywnej zasługi Narodowej Demokracji, jest tylko zło, antysemityzm, oddanie Rosji, a później Sowietom, plucie na bohaterów i krytyczny stosunek do świętych piłsudczyków i ich spadkobierców politycznych.

Jest to podejście bardzo wybiórcze, a przede wszystkim bardzo niesprawiedliwe. Wybitny publicysta, redaktor naczelny wileńskiego „Słowa”, emigracyjny premier RP i, co najważniejsze, zdeklarowany piłsudczyk, Stanisław Cat-Mackiewicz, tak oto pisał o Romanie Dmowskim: Dmowski to forteca, zabezpieczająca stan posiadania.

Dmowski – król naszych pojęć.

Dmowski nie chciał wyrzekać się ziem polskich z niepolską ludnością, chciał tylko tę ludność zasymilować, nie chciał jej od narodu odtrącać. Chciał, aby tak jak spolonizowała się szlachta litewsko-ruska, tak samo spolonizowały się wszystkie ludy zamieszkałe na terytorium państwa polskiego.

A o dobrych piłsudczykach, którzy rzekomo odcinali się jak mogli od narodowców:

Stosunki kształtują się w ten sposób, że doktryny Dmowskiego stosują jego przeciwnicy. Piłsudczycy stosują – choćby w kwestiach narodowościowych – nie program Piłsudskiego, lecz doktrynę Dmowskiego. Ozon (…) skopiował, przynajmniej na papierze, jego program i pogląd na świat ("Historia Polski od 11 listopada 1918 do 17 września 1939"),

Przytaczam Cata z dwóch powodów: Pierwszy to ten, że Łysiak przypomniał w pamflecie słowa jego brata, Józefa Mackiewicza, który endecję równał z komunizmem, zupełnie jak Łysiak. Poza tym bratnim kontr-spojrzeniem, drugi powód to chęć pokazania, że piłsudczyk piłsudczykowi nierówny. Cat-Mackiewicz w tej kwestii miał spojrzenie dużo bardziej trzeźwe, rozumne, obiektywne, mądre po prostu i nie przejawiał tak ordynarnej zapiekłości i nienawiści. Zupełnie odwrotnie, niż Waldemar Łysiak.

Autor pamfletu nie tylko krytykuje zaciekle ideologię Dmowskiego i nie dostrzega niezaprzeczalnych zasług jej przedstawicieli w walce o polską niepodległość, w kształtowaniu dusz ludzkich, w kształtowaniu myślenia całych pokoleń Polaków, o których mógłbym pisać przez wiele stron. Ale ponadto nie poddaje żadnej krytyce Piłsudskiego i sanacji. W jego mniemaniu oskarżenia pod adresem ówczesnej władzy również były endecką propagandą, niczym więcej. Nie było widocznie straceńczej polityki Becka, który odwrócił się od założeń Marszałka, nie było autorytaryzmu i nie było eliminowania przeciwników politycznych z życia publicznego. To ostatnie wprawdzie występowało wobec endeków, ale było konsekwencją Traktatu Ryskiego – endeckiej hańby, wymagającej kary.

 

I dziwne jest tylko, że w absolutnie słusznej i dobrej Berezie Kartuskiej wylądował nawet sam Cat-Mackiewicz. Taka to była dobra, postpiłsudczykowska władza, która za słowa krytyki pod swoim adresem wsadzała nawet wiernych uczniów Marszałka. Bo przecież krytyka tego obozu to zbrodnia, tak jak najmniejsza nawet pochwała Narodowej Demokracji. Tak to ma naprawdę wyglądać?

 

Ktoś tak inteligentny, jak pan, panie Waldemarze, nie może chyba tak myśleć.

Lord Stark
O mnie Lord Stark

TWITTER: https://twitter.com/Stark_PM FACEBOOK: https://www.facebook.com/LordStarkPM

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka